Bona diagnosis, bona curatio. Bez Boga ani do proga.
Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedających dym). Współzałożycielka Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów
Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Krowodrzy zrealizowała część swojego bezprawnego planu. Porwali dr. Z.Kękusia do szpitala psychiatrycznego.
Kękuś nie ma wyjścia. Musi się bronić, a adwokata ma tylko z urzędu. Ostatnio - na szczęście - przyzwoitego. Ale tylko w jednej sprawie.
Tymczasem prokuratura osacza go ciągle nowymi, fałszywymi lub wątpliwymi zarzutami. To jedna z głównych metod na "niepokornych". Zresztą liczą na to, ze zainteresowanie opinii publicznej z czasem wygaśnie i ostatecznie faceta "dobiją".
Czy to był prominent? Nie sądzę, aby to było dobre określenie. To był menedżer, który wygrał - dzięki kwalifikacjom, a nie znajomościom - konkursy na stanowiska menedżerskie. Wywalano go, bo obraził prof. Zolla, krytykując go - słusznie - za brak działań w obronie praw małoletnich dzieci.
Co do Grodzkiej. Czy to nie skandal, że tylko ta parlamentarzystka stanęła w Krakowie w obronie prześladowanego?
Ja bym nie poszła po pomoc do Grodzkiej, ale nie uważam, aby właściwym było z tego robić Kękusiowi zarzut.
Proponuję przeanalizować całe losy Kękusia od czasu, gdy prof. Zoll poczuł się obrażony. Moim zdaniem - niesłusznie. Dopiero to da możliwość zrozumienia dzisiejszej retoryki Kękusia.
Niestety, jaka akcja, taka reakcja. Nie jest to tak, że to tylko Kękus ma obowiązek przestrzegać prawa.
Kękusiowi realnie odebrano prawo do dzieci, ustalając częstotliwość widzeń z synami raz na 2 tygodnie, mimo badań psychologicznych, które wykazały, że jego relacje z dziećmi są świetne, a synom kontakt z nim bardzo potrzebny. Przez 7 lat obowiązywały te chore postanowienia sądu o kontaktach. Nb. na wniosek adwokatki Wiesławy Zoll - małżonki RPO A. Zolla.
Co to za bzdury, że on "narozrabiał"? Skazano go za czyny, których nie popełnił, gdyż to nie on zamieszczał w internecie krytyczne pisma nt. działalności sądów i byłego RPO A. Zolla, tylko Stowarzyszenie Ojców, do którego się zwrócił o pomoc. Na skutek wniesienia aktu oskarżenia stracił prestiżową pracę. Wszystkie organa państwa uchylały się od wniesienia kasacji, zrobił to dopiero Prokurator Generalny po kilkunastodniowej głodówce Kękusia na schodach Prokuratury Generalnej. Kasacja została uwzględniona przez Sąd Najwyższy i wyrok uchylono, nakazując sądowi I-szej instancji przeprowadzić postępowanie dowodowe. Co zrobiła wobec treści wyroku SN sędzia Beata Stój? Nie przejęła się nim, tylko zamiast prowadzić postępowanie dowodowe zaczęła kierować Kękusia na badania psychiatryczne! Bezprawnie, o czym pisałam wiele razy.
O innych szykanach, jak próba zlicytowania Kękusiowi mieszkania na przez Sąd Okręgowy w Krakowie na poczet rzekomych kosztów sądowych, co okazało się bezpodstawne, nie wspomnę. W tej sprawie Kękuś też głodował kilkanaście dni pod sądem, ale gdyby nie pomoc dziennikarzy, głodówka prawdopodobnie nic by nie dała.
Itd. Itp.
Kto tu zatem "rozrabiał"? Ile może znieść człowiek, który przez kilkanaście lat ma do czynienia z bezprawiem prawników w togach? Nie przesadzajmy. Dobitne słowa są w tej sytuacji zrozumiałe, gdyż zostały sprowokowane przez aroganckich funkcjonariuszy.
Chyba Pan przesadza. Nie wie Pan, jak z tą rodziną było. Pan Kękuś nigdy nie napisał ani jednego złego słowa o żonie. Miał wyłacznie pretensje do bogobojnej pani Zollowej, która "wyjaśniła" jego żonie, iż należy utrudniać mu kontakty z synami.
Na tym zakończmy tą dyskusję, bo kieruje ją Pan na niewłaściwe tory. Tu nie chodzi o Pana Kękusia i o jego sprawy osobiste, które są jego i jego żony prywatną sprawą, tylko o fałszywe zarzuty, które mu stawia wymiar sprawiedliwości, a także o nierzetelne funkcjonowanie sądów cywilnych.
Naprawdę mocne i całkowicie bezwzględne bezprawie.
Wszystkim chcącym samodzielnieocenić to co się stało polecam lekturę całego tekstu który znajduje sie pod wklejonym linkie,a teraz przytaczam tylko fragment : " Cechą charakterystyczną obserwacji sądowo-psychiatrycznej jest przede wszystkim to, że nie można jej orzec z urzędu, a tylko w razie zgłoszenia przez biegłych takiej konieczności, zaś z uwagi na to, iż wiąże się ona niewątpliwie z dość istotnym ograniczeniem swobód obywatelskich, ORZEKA O NIEJ ZAWSZE NIEZAWISŁY SĄD, a przeprowadza się ją w wyznaczonych zakładach leczniczych". Czy wszystko jest jasne ? Organom ścigania nie wolno nikogo kierować na przymusową obserwację psychiatryczną. To co spotkało pana Kękusia to jawne bezprawie.
Pozdrawiam autorkę a wszystkim polecam teraz cały tekst o obserwacji psychiatrycznej :
Nie wtrącajmy się do spraw małżeńskich. Te niech Bóg osądzi.
Mnie interesuje bezprawie organów państwa. Nikogo nie wolno fałszywie oskarżać, ani skazywać bez dowodów. Nie wolno kierować ludzi na obserwacje psychiatryczne wbrew przesłankom określonym w artykule 203 kpk. Nie wolno wysyłać na obserwacje psychiatryczne podejrzanych, gdy istnieją wielkie wątpliwości, czy popełnili w ogóle zarzucany im czyn. Biegli sądowi nie moga kłamać w wystawianych przez siebie opiniach.
Nie wolno utrudniać ojcom kontaktów z dziećmi.
Itp. Etc.
Rozwodnicy nie tracą praw obywatelskich i ludzkich. To jest dla mnie oczywiste!!! Kompletnie nie zgadzam się z Twoją linią rozumowania!
1/ został wprowadzony w błąd przez prokuraturę, że pan Kękuś był już karany, gdy tymczasem było to nieprawdą,
2/ nie przeprowadził w ogóle analizy rzekomego czynu przestępczego, gdy w rzeczywistości zarzucany panu Kękusiowi czyn w góle nie mógł mieć miejsca,
3/ oparł się na pełnej sprzeczności i fałszerstw opinii biegłych psychiatrów, pomimo tego, że zostały one wskazane i udowodnione podczas posiedzenia sądowego.
Kękuś nie informował nigdy o swoich sprawach prywatnych, a wyłącznie o nadużyciach prokuratorów, sędziów i innych prawników.
Nie zawarł innego małzeństwa, mieszka z matką. Chodzi do kościoła. Kocha wszystkie dzieci równie mocno. Myślę, że insynuacje są rzeczą niewłaściwą w tej sprawie.
Proszę, abyś się wstrzymał przed dalszymi.
I nie masz pojęcia o tym, co sąd musi. Sąd karny może zarządzać obserwację psychiatryczną tylko wtedy, gdy:
1/ oskarżony lub podejrzany z wysokim prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, popełnił czyn za który grozi kara bezwzględnego więzienia; obserwacji NIE WOLNO zasądzać w przypadku czynów błahych, zagrożonych grzywną, karą ograniczenia wolności lub karą jej pozbawienia o czasie krótszym, niż czas trwania obserwacji,
2/ gdy biegli w sposób wiarygodny wskażą na wątpliwości związane z oceną stanu psychicznego podejrzanego lub oskarżonego.
Ty kompletnie nie rozumiesz, że sąd karny nie prowadzi psychiatrycznych postępowań diagnostycznych w innym celu, jak tylko w związku z popełnionym przestępstwem i to zagrożonym karą bezwzględnego więzienia.
Gdy przestępstwa takiego nie ma, to sądu poczytalność strony nie ma prawa interesować, chyba, że ona sama o to wnioskuje.
Istotą praw obywatelskich jest ochrona prywatności osób, w tym wiadomości o ich zdrowiu. Nawet osób chorych psychicznie nie wolno przymusowo diagnozować i leczyć, gdy nie stanowia zagrozenia dla zdrowia lub życia swojego lub innych osób i potrafią zapokajać swoje potrzeby bytowe. Jest wprawdzie od tego wyjątek w postaci art. 29 uozp, ale orzeka o tym sąd na wniosek, który mogą złożyć tylko ściśle określone podmioty.
Mam wrażenie, że Ty chcesz jakiegoś totalitaryzmu w Polsce np. wobec rozwodników, osób, które postrzegasz jako "pieniaczy", etc.
Jestem przeciwnikiem rozwodów, ale równie mocno sprzeciwiam się pomysłowi odbierania ludziom rozwiedzionym praw obywatelskich. A walczący o praworządność, to nie pieniacze.
Wyłączam się już z tej pouczającej dyskusji.
I nadal będę pisać o Kękusiu, jeśli będzie zachodziła taka potrzeba ;)
Zachowałam się właściwie. Nie można było dłużej tolerować szkalujących komentarzy, kierowanych przeciwko człowiekowi, który nawet nie może się w tej chwili bronić przed pomówieniami, ponieważ jest bezzzasadnie pozbawiony wolności w szpitalu psychiatrycznym.
no dokładnie, trzeba może właśnie tak jak ci kelnerzy dać pluskwy pod dupy sędziom i zrobić z gównem porządek raz a dobrze, zderatyzować szczury metodami niekonwencjonalnymi... złapać ich na porządnym przestępstwie i zapuszkować.... z szulerami trzeba inaczej, macie rację, a polska to katolicka szulernia.....
to wypada wobec tego postawić sędziemu zarzut i domagać się odszkodowania oraz zadenuncjować gościa w ministerstwie czy sądzie koleżeńskim, jak to tam złodzieje ukartowali sobie... za błędy sędzia powinien zapłacić..... tak czy tak..
Brała w tym udział jedna sędzia Sądu Rejonowego (dla Krakowa Krowodrzy - Katarzyna Kaczmara) i trzy sędziny Sądu Okręgowego w Krakowie (SSO Lidia Haj, SSO Jadwiga Żmudzka i SSR del. Agnieszka Sułowska-Gibas).
To straszne, co spotyka doktora Kękusia. Straszne nie tylko dla niego, ale i dla całej Polski, bo ten przykład pokazuje że wszyscy znaleźliśmy się w łapskach bezkarnej patokracji.
Dlatego też nie mu tu sensu walczyć z prawem, czy mówić o bezprawiu. Tu jest najpierw problem sprawiedliwości do przywrócenia. Prawo to rzecz wobec sprawiedliwości wtórna. Prawo ma służyć sprawiedliwości, a nie jakiejś patokracji. Sprawiedliwości jednej dla wszystkich.
Przykład ten pokazuje, że jako Naród musimy najpierw odzyskać swoją podmiotowość Suwerena względem władz przedstawicielskich, w tym władzy sądowniczej, jakimś "cudem" wyjętej z reguł demokratycznych wyborów i nadzoru organizacji i ruchów obywatelskich.
Patrzenie na prawo obowiązujące jest tylko patrzeniem od strony organizacji i ruchów społecznych - te zaś ze swojej zasady uznają władzę jaka by nie była - więc są skazane na łaskę i niełaskę tej władzy.
Tak więc zaczynać tu trzeba od samej kontroli władzy, od tego, jak powinna ona funkcjonować od prostowania reguł i procedur, od stanowienia władz, od prawdziwie demokratycznych mechanizmów wyboru przedstawicieli i surowych reguł karania "najemników" składających przysięgi. Do tego dochodzi kwestia wszelkich układów i spisków natury korupcji politycznej, która wyrosła dziś na zbrodnię najcięższą, zbrodnię zdrady Państwa, zbrodnię zdrady polskiej racji stanu.
Okres wyborczy to najlepszy okres do formowania się prawdziwych organizacji i ruchów obywatelskich, przejmowania przez nie władczej pozycji względem organów Państwa w tym służb państwowych, oraz nad mediami nadającymi swój przekaz na rynek publiczny - ten zawsze jest w rękach obywateli, nie władz państwowych.
To dobra wiadomość. Ale problem i tak zostaje. Sąd i prokuratura dalej są bezkarne, dalej zagrażają dobrym ludziom. Bez ruszenia z organizacjami i ruchami obywatelskimi ani sprawiedliwości nie będzie, ani sprawiedliwych praw.
A najlepiej iść za ciosem.
Może sam Kękuś - człowiek doświadczony i o dobrej sławie powoła coś, może założy fundację pożytku publicznego wspierającą takie organizacje i ruchy obywatelskie...
Różne organizacje walczące z bezprawiem ciągle powstają. Nie stanową one jednak do tej pory tzw. masy krytycznej, która byłaby w stanie skutecznie przeciwstawić się triumwiratowi sądowo-prokuratorsko-policyjnemu.
Dodatkową okolicznoscią jest i to, że pokrzywdzeni, którzy się organizują, na ogół już są pozbawieni możliwości finansowych, które by umożliwiały skuteczne formy "walki". A ci, którzy jeszcze nie zostali dopadnięci, nie solidaryzują się z nimi.
To znaczy, że tym co najbardziej teraz jest potrzebne to fundacja - i szukanie środków bezpośrednio, i przez status organizacji pożytku publicznego dostęp do środków z odpisów podatkowych.
Bona diagnosis, bona curatio. Bez Boga ani do proga.
Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedających dym). Współzałożycielka Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów