Antykościelna kampania w Polsce przybiera na sile. Już nie tylko „artyści”, „sponsorzy” i promotorzy paszkwilanckiego filmu „Kler” biorą w niej udział, ale – coraz bardziej oficjalnie - sądy.

 

Antykościelna kampania w Polsce przybiera na sile. Już nie tylko „artyści”, „sponsorzy” i promotorzy paszkwilanckiego filmu „Kler” biorą w niej udział, ale – coraz bardziej oficjalnie - sądy. Czy chcą by został powtórzony scenariusz ze Stanów Zjednoczonych? Czy chcieliby doprowadzić do osłabienia, a nawet bankructwa Kościoła, obciążając go bezprawnie za kryminalne zachowania niegodnych księży? Na to wygląda. Być może najpierw na tapecie znajdą się czyny mające faktycznie miejsce, a potem tylko „urojone”.

 

Wyroki sądów w Poznaniu

2 października w Poznaniu w Sądzie Apelacyjnym ogłoszono wyrok w sprawie odwoławczej o zadośćuczynienie dla 23-letniej kobiety, która około 10 lat temu była ofiarą przestępstwa pedofilii ze strony byłego już zakonnika Towarzystwa Chrystusowego. Sprawca dopuścił się tych haniebnych czynów wówczas, gdy ofiara miała około 13-14 lat i była uczennicą tegoż księdza, a potem jego „podopieczną” z woli rodziców. Roman B. odbył za te czyny karę 4 lat więzienia.

Pokrzywdzona zgłosiła się do Justyny Kopińskiej, reportażystki z „Gazety Wyborczej”. Zobaczyła ją w telewizji i napisała o swoich doświadczeniach. Kopińska opisała jej historię, a czytelnicy mieli zebrać pieniądze na jej leczenie. Zgromadzenie zakonne też miało zaproponować pokrzywdzonej środki na terapię, ale ona wolała drogę sądową. Jest wspierana przez lewacką fundację.

Powódka pozwała Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej w Poznaniu i Dom Zakonny Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej w Stargardzie Szczecińskim o ochronę dóbr osobistych. Zażądała 3 mln złotych zadośćuczynienia i dożywotniej renty w kwocie 2500 zł miesięcznie z tytułu niemożności podjęcia pracy oraz przeprosin w formie skierowanego do niej listu. Nie pozwała sprawcy. Sąd Okręgowy w Poznaniu (sędzia Anna Łosik) wyrokiem z dnia 22.01.2018 r. zasądził na rzecz powódki solidarnie od pozwanych 1 mln zł z ustawowymi odsetkami od dnia 23.01.2018 r, skapitalizowaną rentę w kwocie 16.000 zł z odsetkami od 19.05.2016 r. (to chyba data wezwania do zapłaty) oraz solidarnie od pozwanych po 800 zł miesięcznie od stycznia 2018 r.

Powódka i pozwani wnieśli apelację. Powódka domagała się - ponad sumy przyznane w wyroku Sądu Okręgowego - zasądzenia 2 mln z odsetkami od daty wezwania do zapłaty, odsetek od zasądzonej kwoty 1 mln zł liczonych od daty wezwania, renty w kwocie 2500 zł oraz przeprosin. Pozwani domagali się zmiany wyroku i oddalenia powództwa, podnosząc, że zgromadzenie nie wiedziało o działaniach Romana B., a Kościół nigdy nie powierzał mu tych haniebnych czynów. On jest sprawcą, działał na własny rachunek – wskazywał prawnik Chrystusowców.

Sąd Apelacyjny w składzie: przewodniczący i sprawozdawca SSA Jan Futro, SSA Ewa Staniszewska i SSO (del. do SA) Maciej Rozpędowski podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji zmieniając (czyli pogarszając sytuację pozwanych) datę naliczania odsetek. Termin początkowy biegu odsetek od przyznanego zadośćuczynienia w kwocie 1 mln zł Sąd określił na 7 maja 2016 r., a nie 23.01.2018 r. jak w wyroku pierwszoinstancyjnym. Nadto zmieniono koszty postępowania. Koszty zastępstwa procesowego powódki (wynagrodzenie jej pełnomocnika) zmniejszono z kwoty 28.817 zł do kwoty 14 417 zł. Zmniejszono też kwoty należne na rzecz Skarbu Państwa-Sądu Okręgowego w Poznaniu. Sąd Okręgowy zasądził  100.000zł (sto tysięcy złotych) tytułem opłaty od pozwu oraz kwotę 4.247,93zł tytułem wydatków poniesionych przez Skarb państwa, od których powódka została zwolniona. Sąd Apelacyjny orzekł, że Zakon ma zapłacić „tylko” 34 749,31 zł.

Od wyroku przysługuje stronom skarga kasacyjna, którą zakon Chrystusowców na pewno wniesie.

 

Tajne uzasadnienie wyroku

Na podstawie art. 326 § 3 k.p.c. zaniechano podania ustnych zasadniczych powodów rozstrzygnięcia. Przepis ten stanowi, że: „Ogłoszenia wyroku dokonuje się przez odczytanie sentencji (ogłoszenie sentencji). Po ogłoszeniu sentencji przewodniczący lub sędzia sprawozdawca podaje ustnie zasadnicze powody rozstrzygnięcia albo wygłasza uzasadnienie, może jednak tego zaniechać, jeżeli sprawa była rozpoznawana przy drzwiach zamkniętych”.

Ponieważ sprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych, Sąd Apelacyjny wykorzystał tą fakultatywną podstawę („może zaniechać”) do utajnienia ustnego uzasadnienia wyroku.

Pytałam Rzeczniczkę Prasową SA, Elżbietę Fijałkowską, o kilka kluczowych kwestii:

Z jakich powodów Sąd odrzucił argumentację prawną pozwanych, że na gruncie obowiązujących przepisów prawa w Polsce, nie można przenosić odpowiedzialności za czyny (w tym cywilnej odszkodowawczej) ze sprawcy na kościelne osoby prawne. Sprawcy tych czynów dopuszczają się ich na własny rachunek i ponoszą osobistą odpowiedzialność przed ofiarami, które skrzywdzili oraz przed prawem. Z jakich powodów ten element uzasadnienia wyroku jest niejawny?

Jeśli Sąd przyjął, że podstawą odpowiedzialności cywilnoodszkodowawczej pozwanych ma być art. 430 kc, to w jaki sposób opinia publiczna może się dowiedzieć, na jakiej podstawie faktycznej Sąd uznał, iż pozwani ponoszą odpowiedzialność za krzywdę wyrządzoną powódce przez Romana B. przy okazji wykonywania powierzonych mu przez Kościół czynności? Z jakich powodów uznano wbrew doktrynie (G. Bieniek, W. Dubis, P. Machnikowski), że czyny niedozwolone Romana B. na szkodę powódki, które miały miejsce PRZY OKAZJI wykonywania powierzonych mu przez Kościół czynności, mają obciążać cywilnie kościelne osoby prawne? Jest przecież bezsporne, że zakon nie powierzał, ani nie ułatwiał ani nie tolerował czynności wykorzystywania seksualnego powódki przez Romana B., skoro tylko on został oskarżony i skazany.

Jak Sąd wyjaśnia w realiach tej konkretnej sprawy stan faktyczny związany z pojęciem "na własny rachunek"? Z jakich powodów rozszerzono zastosowanie tej kategorii prawnej do czynności duszpasterskich, gdzie zgodnie z prawem kanonicznym nie może być mowy o działaniu w celu osiągnięcia korzyści materialnych? (księża otrzymują tylko dobrowolne ofiary lub darowizny i nie mogą uzależniać wykonywania posług od jakichkolwiek gratyfikacji).

Sędzia Fijałkowska odpowiedziała, że „z uwagi na niepodanie zasadniczych powodów rozstrzygnięcia przez skład orzekający nie potrafi udzielić odpowiedzi na te pytania”.

No cóż, w tej sytuacji możemy tylko spekulować o linii rozumowania sądu. Jeśli Sąd odwoławczy podzielił punkt widzenia pierwszej instancji o tym, że: "Gdyby ksiądz nie uczył religii, gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle nie doszłoby, nie zyskałby jej zaufania" i stąd ma wynikać obowiązek zapłaty odszkodowania przez zakon, to wynika stąd absurdalny - logiczny wniosek. Mianowicie, jedyną metodą Kościoła na to, by mógł uniknąć odpowiedzialności za czyny pedofilów, którzy przenikają wbrew jego woli w jego szeregi i popełniają przestępstwa, byłoby w tych okolicznościach zaprzestanie nauczania religii. I może o to „mocodawcom” powódki chodzi.

 

Pomocnicy pokrzywdzonej powódki

Powódka reprezentowana była przez poznańskiego adwokata Jarosława Głuchowskiego ( „młody wilczek” z 5-letnią praktyką adwokacką), powiązanego z poznańską fundacją „Nie lękajcie się”, która zajmuje się ofiarami księży pedofilów. Organizacja ta – jak podaje członek jej zarządu Marek Lisiński - należy do „międzynarodowej sieci różnych grup pomocowych w 17 krajach na 4 kontynentach”. Istotnie, współpracuje z podobnymi organizacjami na świecie – amerykańską SNAP, holenderską KLOKK, włoską La Caramella Buona. Współorganizują międzynarodowe konferencje, brali udział w przesłuchaniach przez Komitet ONZ do spraw Praw Dziecka, skutkującego powstaniem raportu o pedofilii klerykalnej z 2014 r. , w którym nie tylko potępiono Kościół za rzekomą „zmowę milczenia”, ale też skrytykowano go za podejście Watykanu do homoseksualizmu, antykoncepcji i aborcji (sic!).

W Polsce Fundację wspierają: Wanda Nowicka, Kamil Sipowicz, były dominikanin Tadeusz Bartoś, Jan Hartman, a medialnie „Gazeta Wyborcza”, TVN, Fakty i Mity oraz liczna grupa liberalnych i lewackich dziennikarzy. Wszyscy oni ogłosili sukces w związku z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu. Poczuciu triumfu nie ma końca. Opublikowano „mapę kościelnej pedofilii”, rozpoczynają się antykościelne marsze, etc. Wszystko pod hasłem „nie lękajcie się”, z obrzydliwym wykorzystywaniem, lub też raczej ośmieszaniem autorytetu duchowego św. Jana Pawła II.

Niewątpliwie mamy w Polsce zorganizowaną akcję, skierowaną przeciwko Kościołowi Katolickiemu. Równolegle promowany jest paszkwilancki „Kler”, na platformie internetowej Avaaz rozpoczęto zbieranie podpisów za „przerwaniem zmowy milczenia w sprawie przemocy seksualnej duchownych”, „Agora” ma wypuścić antykościelne dzieło Smarzowskiego i dziennikarza Piotra Głuchowskiego pod tytułem „Kler”, wykorzystujące m.in. materiały z „Faktów i Mitów”. Itd.

Sądy w Polsce – jak widać – wpasowują się w tą akcję. Od dawna są one ideologicznie bliskie liberałom, a nawet lewakom. Zbyt często lekceważą wartości katolickie. Pochopnie orzekają rozwody, działają na szkodę autorytetu ojców. W Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu zrozpaczony ojciec 9 marca 2016 roku nawet podpalił się na sali rozpraw po usłyszeniu wyroku. A przy tym, w sądzie tym wydawane są skandaliczne wyroki pozwalające uniknąć Skarbowi Państwa odpowiedzialności cywilnej za ewidentne szkody wyrządzone przez funkcjonariuszy publicznych. Co za hipokryzja.

 

Co na to Kościół?

Najpierw przypomnijmy fakty. Jak podaje m.in. portal sredniowieczny.pl - na podstawie dobrze udokumentowanych materiałów źródłowych - większość oskarżeń o molestowanie seksualne dzieci dotyczy kościołów protestanckich, przy czym większość spraw dotyczy nie duchowieństwa, a wolontariuszy. Nadużycia seksualne wśród rabinów mają miejsce równie często, jak wśród duchownych protestanckich, przy czym tuszują oni liczne przypadki pedofilii. Pedofilia w Kościele jest nieporównywalnie rzadsza, niż w szkołach. W czasach rzekomego „tuszowania” pedofilii w Kościele nigdzie poza KRK nie zaistniały skuteczniejsze metody reagowania. To homoseksualizm odpowiada za 80-90% przypadków molestowań nieletnich, a 80-90% wszystkich księży, którzy rzeczywiście popełnili wykroczenia seksualne z nieletnimi, miało stosunki z młodocianymi chłopakami, a nie dziećmi w wieku przed okresem dojrzewania. Oznacza to, że pedofilia w większości nierozerwalnie związana jest z homoseksualizmem. Pedofilia w Kościele jest więc wynikiem liberalizacji dostępu homoseksualistów do święceń kapłańskich, jaka odbyła się pod wpływem nacisku środowisk lewicowych/liberalnych m.in. w latach ’60. W Polsce oficjalny dokument Ministra Sprawiedliwości z dnia 22.11.2013 r. stwierdza, że na 1500 osób skazanych za pedofilię, przedstawiciele duchowieństwa to pojedyncze przypadki. To samo wynika z późniejszych danych. W ostatnich 10 latach skazano za pedofilię w Polsce ok. 6 tys. ludzi, z czego tylko 27 księży. Kościół katolicki praktycznie najlepiej ze wszystkich grup religijnych i zawodowych trzyma się moralności i najrzadziej skłania się w stronę pedofilii.

Wbrew twierdzeniom lewaków Kościół rzymsko-katolicki w Polsce robi o wiele więcej w zakresie zwalczania pedofilii niż inne środowiska, w których ona występuje w znacznej skali i gdzie rzeczywiście zapada zmowa milczenia (np. wśród artystów i dziennikarzy). To temat na oddzielny artykuł.

Przypomnijmy tylko argumentację Kościoła, dlaczego nie można go obciążać odpowiedzialnością na podstawie art. 430 kodeksu cywilnego. Cytuję księdza Ireneusza Wołoszczuka, sędziego Trybunału Arcybiskupiego w Strasburgu:

„Instrukcja Kongregacji Nauki Wiary ani prawo w Polsce nie nakazują i nie mogą nakazywać biskupowi wyręczania prokuratury czy wręcz sądu cywilnego. Jedyny przypadek, gdy można by postawić biskupowi lub Kurii jakieś zarzuty, miałby miejsce wtedy, gdyby biskup lub Kuria próbowały intymidacją, groźbą lub szantażem odwieść domniemanych pokrzywdzonych od zgłoszenia sprawy do organów ścigania. Wtedy i tylko wtedy można byłoby mówić o „tuszowaniu sprawy” lub „chronieniu pedofila”. W innym razie oskarżenie Kurii lub biskupa są całkowicie bezpodstawne.

Według polskiego prawa Kuria nie jest pracodawcą księdza, gdyż ksiądz nie jest opłacany przez Kurię. A skoro nie ma żadnej zależności finansowej między księdzem a Kurią, to od Kurii żadnego odszkodowania domagać się nie można.

Z tych wszystkich powodów nie ma żadnych podstaw do pozwów wobec Kurii lub biskupa o materialne zadośćuczynienie ofiar pedofilii. Prawo przewiduje, że zadośćuczynienia powinien dokonać sprawca lub jego wspólnicy, ale nie ma żadnego powodu, aby dokonywała go cała wspólnota kościelna, gdyż nie może ona być czyniona wspólnikiem przestępstwa, które zawsze potępiała i potępia. Kościół w przypadku pedofilii duchownych lub świeckich sam jest ofiarą, gdyż chodzi o występek przeciw Kodeksowi Prawa Kanonicznego. Jest to jednocześnie bardzo ciężki grzech uderzający w świętość Kościoła, a dodatkowo publiczny skandal powodujący ciężkie zgorszenie niszczące Kościół i jego wiarygodność.

Gdyby zastosować taki sam rodzaj odpowiedzialności zbiorowej, jak chce się to zrobić w przypadku Kościoła, do wszystkich instytucji w państwie, to np. za nauczyciela-pedofila odszkodowanie powinno zapłacić ministerstwo edukacji narodowej czy gmina, a za pedofila - znanego psychologa ministerstwo zdrowia, co byłoby absurdem.

Lekarz popełnia błąd lub źle leczy w ramach swoich normalnych czynności zawodowych i jest to niejako ryzyko zawodowe. Natomiast ksiądz-pedofil sprzeniewierzył się własnej misji i przykazaniom, oraz działał dokładnie odwrotnie niż wskazywało to, do czego był posłany. Dodatkowo oszukał „pracodawcę” i sprawił, że jego ofiarą oprócz konkretnej osoby stał się Kościół, zarówno w sensie mistagogicznym, jak i instytucjonalnym.

Pedofil w sutannie staje po stronie diabła, gdyż świadomie i dobrowolnie oszukuje przełożonych i wiernych. Łamie przykazania w rzeczy ważnej i to z najniższych pobudek, sprzeniewierza się własnej misji i niszczy Kościół, zamiast go budować. Nijak nie można powiedzieć, że czyni to w ramach swoich obowiązków zleconych mu przez instytucje. Kościół jest moralną ofiarą pedofila, a nie sprawcą i jako ofiara nie może być odpowiedzialny za czyny odstępcy i zdrajcy”.